Wczoraj padał deszcz i z racji tego było ślisko. Jechałem sobie na zakręcie i nagle Hanka wpadła w podsterowność i wleciałem na chodnik. Oba przednie koła przebite, ale do rzeczy. Chodzi o to, że po tej akcji dojechałem bez powietrza ok kilometra i wszystko było ok. Po godzinie zmieniłem koła, odpaliłem samochód i lampka akumulatora nie zgasła i cały czas się swieciła aż w pewnym momencie podkręciłem ją powyżej 5tyś i lampka zgasła. Przejechałem jeszcze tak z 8km i się nie zapaliła. Lecz po zgaszeniu i ponownym odpaleniu znowu nie gaśnie ta lampka.
Na pewno nie ma ładowania. Co może być przyczyną ? Myślicie, że ten wypadek coś miał do tego czy to raczej zbieg okoliczności ? Może tylko gdzieś jakiś kabelek się uszkodził ? Pasek od alternatora jest dobrze naciągnięty.
[ Dodano: Pon 15 Cze, 2015 21:59 ]
Wymieniłem alternator i jest git. Temat można zamknąć.