Półpodsumowanie, na chyba około półmetku, takie na gorąco, z pola bitwy.
NIE BIERZCIE SIĘ ZA TO! NIE POLECAM! NIE RADZĘ! NIE NIE NIE!!!
Mój plan czterodniowy... Okazał się nierealny.
Ze 3 soboty, teraz czwartek, piątek, sobota po 10-11h i dziś (w niedzielę) zszedłem poczyścić jeszcze papierem spawy, odtłuścić zmywaczem silikonowym i zaciapać epoksydem. No i na takim etapie jestem.
Wszystko co mogło pójść źle, poszło tragicznie. Po wstępnym rozebraniu tyłu okazało się, że prawa strona jest mocno słaba (całe zewnętrzne do wycięcia i zjedzone mocno wewnętrzne), a lewa taka sobie (zewnętrzne zjedzone i wewnętrzne z dziurkami, do uratowania.
W czwartek rano jak zacząłem to ciąć, to się serio załamałem i zastanawiałem czy to dalej demolować. Lewa strona dramat, ze zjedzonym doszczętnie elementem przy wlewie:
Prawa do wycięcia tyle:
Z każdą sekundą robiłem większe
, a wcześniej na prawdę nie było tego widać, blacha była sztywna, twarda, trzymała się na prawdę dobrze. Jak to ruszyłem to nagle wszystko zaczęło się sypać.
Do tego doszły problemy ze spawaniem, nadkola wewnętrzne z allegro chyba mają jakąś domieszkę, bo totalnie nie chcą się łapać. Niektóre miejsca wewnątrz niestety wzmocniłem (
) nitami. Wiem, że to nie auto do rallycrossu, ale serio mam jeszcze cień marzeń, że się wyrobię do zlotu. Potem przy szlifowaniu trochę spawów pękło, więc poprawki... Ogólnie 2/10 przestaje być żartem, a staje się rzeczywistością.
Zaepoksydowane... Czeka na jakiś cud urlopowy, albo nie wiem na co, żeby pogipsować i popsiukać.
Dlaczego nie polecam? Dlatego, że jako amatora, zaskoczył mnie ogrom zniszczeń jaki się pokazał. Dwóch lewych rąk nie mam i zawsze staram się jakieś rozwiązanie wynaleźć, ale tutaj momentami czacha dymi. Dodatkowo robię to 100 km od miejsca zamieszkania, pod chmurką, więc to kumulacja sobót, wolnych sobót, niedeszczowych sobót... No. Nie wyobrażam sobie też żeby to było moje jedyne auto, bo aktualnie Civic jest w takim stanie rozbabrania od chyba półtora miesiąca i w tym tempie najprawdopodobniej do końca sierpnia tego nie zrobię, bo przyszła sobota to święto, kolejna 22, no i... Zlot.
Jeśli taki grat jest drugim samochodem, macie garaż pod domem, czas i chęci, to bardzo proszę. W moich warunkach to było porwanie się z motyką i drugi raz chyba bym w takiej formie w to nie wszedł.
Stej tjund, bo dokończę tego parcha, choćby w grudniu i choćbym na zlot wiecie czym pojechał